sobota, 20 grudnia 2014
Test ciążowy.
Co się działo, jak się stało...
Z moim partnerem bardzo często rozmawialiśmy o dzieciach i założeniu rodziny ale nigdy nie odważyliśmy się zaplanować ciąży z wyprzedzeniem. Nasza decyzja o dziecku była bardzo spontaniczna, podjęta pod wpływem impulsu.
Jak większość kobiet znałam swój kalendarzyk i wiedziałam co z tego wyniknie, także już od początku starałam się obserwować swoje ciało i szperać po internecie na temat pierwszych objawów ciąży.
Pierwsze co zauważyłam to dziwne bulgotanie w lewym boku i delikatne kłucie lewego jajnika, to się działo już jakieś 4 dni po stosunku. Oczywiście zaraz przeszukałam internet czy jest to jeden z objawów . W tym przypadku wujek google nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył.
Dokładnie tydzień po stosunku przebudziłam się bardzo wcześnie z uczuciem potwornego głodu. To było okropnie dziwne dla mnie, ponieważ z reguły nic nie było w stanie ściągnąć mnie z łóżka przed 10 kiedy miałam dzień wolny, a tym bardziej głód, śniadanie owych czasów jadałam w porze obiadu, czyli o 13, a nie 6 nad ranem. Pierwsze co, to zrobiłam test, a tam... jedna kreska :/
Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale pomyślałam, że test nie kłamie, a ja uroiłam sobie ciążę.
Kiedy codziennie budziłam się głodna, a na śniadanie miałam ochotę na kanapkę z szynką i z sałatą postanowiłam zrobić kolejny test (dokładnie po 3 dniach od tamtego) a tam... 1-2 pregnant :-) Zaraz pobiegłam z testem do partnera pochwalić się co zmajstrowalismy.
Jego reakcja była do przewidzenia, nie mógł w to uwierzyć i potrzebował chwili żeby zrozumieć co się dzieje.
Oczywiście w euforii zadzwoniłam do najbliższych z dobrą nowiną i do koleżanki, która była w 3 miesiącu ciąży, żeby wypytać się co i jak.
Tak naprawdę to targały mną mieszane uczucia, byłam szczęśliwa ale tez bałam się, że praca, którą wykonuję jest za ciężka na ten stan, w którym się znajdowałam.
Pierwsze 3 miesiące ciąży są najważniejsze dla płodu, a w Irlandii ciąża liczy się dopiero po tym czasie, więc szef nie musiał zgodzić się na zmianę mojego stanowiska tak wcześnie. Z tego względu, że kilka lat wstecz poroniłam w 11 tygodniu ciąży, z niewyjaśnionych powodów musiałam poinformować mojego przełożonego o mojej sytuacji i chyba tylko dlatego spojrzeli na mnie łaskawym okiem.
Kiedy wszystko już było załatwione w pracy, cała rodzina wiedziała o ciąży, a mój partner doszedł do siebie mogłam na spokojnie zająć się sobą i małą fasolką.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa doskonale pamiętam ten dzień kiedy wraz z mężem zdecydowaliśmy zrobić się test ciążowy. Oczywiście wyszedł pozytywnie no i my byliśmy bardzo z tego faktu szczęśliwi. Wtedy zaczęłam czytać https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/7-tydzien i zwracać uwagę na każdy tydzień ciąży. W sumie to dobre rozwiązanie bo w takim przypadku jesteśmy na bieżąco co się dzieje.
OdpowiedzUsuń